To jest jednak rewelacyjne, że w każdej chwili mogę sobie tu wejść i walnąć paszkwila na kogokolwiek i na cokolwiek chcę.
Magdaleno, wodzisz mnie na pokuszenie.
Prych.
Jeżeli miałam kiedyś dostać po dupie za własną pyszałkowatość, to to jest właśnie najlepszy moment. Z pokorą i solidnym wkurwieniem przyjmuję baty. Najwyższa pora znaleźć się po drugiej stronie barykady. A i tak potraktowano mnie łagodnie - Adonis turlałby się po posadzce z tego wszystkiego.
Wniosek nasuwa się trochę sam. Ale z dobrego serca nie wywlekę wszystkiego na światło dziennie, po co uświadamiać. Mi też trochę zajęło dojście do. A że poboli - ech, życie, kurrrwa.
W drodze powrotnej połączyłam się z Kosmosem i potańczyłam (mindfulness, people!) i moje liczne atomy czują się zwolnione z obowiązku utrzymywania pionu (moralnego również). Z ulgą więc mówię - dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz