Weszłam, choć nie musiałam. Weszłam, choć nie chciałam. Piszę, aby pisać. Pajęczyna mi z sufitu zwisa. Szary kot otwiera drzwi na oścież, inaczej nie potrafi. Bury tak samo. Kichać lubię, ale bardzo nie lubię nie kichać u stóp kichnięcia.
Oglądam 4. część Harrego Pottera. Po raz któryś tam. Mam zwyczaj oglądania filmów wielokrotnie. Nie lubię domofonu i telefonu. Nie lubię ich dźwięku i nie lubię tego, co przeważnie ze sobą niosą. Ludzi niosą.
Spadł mi lizak i nie chce mi się go podnieść. Pod łóżkiem mam koty. Z kurzu.
Na pseudo-Halloween przebrałam się za kropkę i uroczą kropką byłam. Zjem tego lizaka.
Dlaczego te koty nie umieją zamykać drzwi?
niedziela, 28 października 2012
sobota, 27 października 2012
W nocy bywamy niewysocy
Przekleję sobie to, co właśnie poszło do B. na facebooku (trochę przypadkowo, jeśli mam być szczera).
Jest prawie 3 w nocy.
Jeśli myślisz, że jesteś jedynym, który potrafi się zamartwiać - jesteś w błędzie.To są historyczne chwile. Raz w życiu miałam problemy ze snem, a poza tym, to wiesz - niech się pali i wali, a ja i tak zasnę.
Jest prawie 3 w nocy.
Jeśli myślisz, że jesteś jedynym, który potrafi się zamartwiać - jesteś w błędzie.To są historyczne chwile. Raz w życiu miałam problemy ze snem, a poza tym, to wiesz - niech się pali i wali, a ja i tak zasnę.
No
to jest kolejna noc, gdy zasnąć nie mogę. Jestem chyba przytłoczona,
jak w jakiejś prasie hutniczej. Świadomość zbyt wielu spraw napiera na
mnie z za dużą siłą. Nadal nie rozumiem, dlaczego wciąż nie możemy znaleźć nici porozumienia. Nie wytrzymam tak całego życia, wiecznej szarpaniny.
A poza tym, wczoraj dowiedziałam się, że straciłam kolejny rok życia. W moim wieku każdy rok jest już na wagę złota. Nie dość, że straciłam, to jeszcze z własnej głupoty. Nie masz pojęcia, jak taka świadomość ciąży. Kolejny raz sama siebie rozczarowuję. Ciągle i ciągle siebie rozczarowuję. Wciąż i wciąż. A nie potrafię inaczej. Dostałam się do błędnego koła i wygląda na to, że wcale nie chcę z niego wyjść. Bo gdybym chciała, to przecież bym wyszła. Tak?
Nie wiem, skąd ludzie czerpią siłę do walki, do życia. Nie mam jej. Jestem sparaliżowana, bo wiem, że utknęłam i nie mogę się wydostać. Nie umiem sobie wyobrazić mojej przyszłości. Moja przyszłość kończy się w momencie skoczenia z balkonu albo wiaduktu lub wsadzenia sobie gwoździa w tętnicę na szyi. Nie ma nic. Dociera do mnie, że jestem już dorosła. I nic nie potrafię z tym zrobić. I nie potrafię się z tym pogodzić czy wyjść temu naprzeciw. To nie jest bunt. To jest anulacja.
A poza tym, wczoraj dowiedziałam się, że straciłam kolejny rok życia. W moim wieku każdy rok jest już na wagę złota. Nie dość, że straciłam, to jeszcze z własnej głupoty. Nie masz pojęcia, jak taka świadomość ciąży. Kolejny raz sama siebie rozczarowuję. Ciągle i ciągle siebie rozczarowuję. Wciąż i wciąż. A nie potrafię inaczej. Dostałam się do błędnego koła i wygląda na to, że wcale nie chcę z niego wyjść. Bo gdybym chciała, to przecież bym wyszła. Tak?
Nie wiem, skąd ludzie czerpią siłę do walki, do życia. Nie mam jej. Jestem sparaliżowana, bo wiem, że utknęłam i nie mogę się wydostać. Nie umiem sobie wyobrazić mojej przyszłości. Moja przyszłość kończy się w momencie skoczenia z balkonu albo wiaduktu lub wsadzenia sobie gwoździa w tętnicę na szyi. Nie ma nic. Dociera do mnie, że jestem już dorosła. I nic nie potrafię z tym zrobić. I nie potrafię się z tym pogodzić czy wyjść temu naprzeciw. To nie jest bunt. To jest anulacja.
poniedziałek, 22 października 2012
Pifpaf
Myśli prawie natrętne. Pominąwszy sytuacje, gdy budzę się obok B., każdego ranka, zaraz po odzyskaniu świadomości mam wizję wielgachnej śruby/gwoździa wbijającego się w mój kark lub czoło. Na wylot.
Ostatnio beztrosko myślę sobie o pistolecie. W ustach.
Ja nie wiem, czy ja rzeczywiście mam problem i powinnam się leczyć, czy te myśli tak zrosły się z moją codziennością, że raczej nie są już patologiczne, a zwyczajne.
Ostatnio beztrosko myślę sobie o pistolecie. W ustach.
Ja nie wiem, czy ja rzeczywiście mam problem i powinnam się leczyć, czy te myśli tak zrosły się z moją codziennością, że raczej nie są już patologiczne, a zwyczajne.
wtorek, 16 października 2012
Patos
Jest mi smutno i nawet sobie trochę haniebnie popłakuję. Nie powinnam była włączać tych najbardziej ckliwych kawałków Oasis i jeszcze do nich śpiewać.
Smutno mi, gdy myślę o Londynie, i smutno mi, gdy myślę o mojej miłości. I jego miłości. Dotarło do mnie, że nie ma równowagi. Kocham za bardzo. I bardziej. Tak jest.
Nie cierpię pisać o tym uczuciu, bo nie umiem tego robić tak, żeby nie brzmiało patetycznie.
Smutno mi, gdy myślę o Londynie, i smutno mi, gdy myślę o mojej miłości. I jego miłości. Dotarło do mnie, że nie ma równowagi. Kocham za bardzo. I bardziej. Tak jest.
Nie cierpię pisać o tym uczuciu, bo nie umiem tego robić tak, żeby nie brzmiało patetycznie.
niedziela, 14 października 2012
Pewnej jesiennej niedzieli
<edytowany>*
To jest kolejny dzień, który zapamiętam do końca życia.
A jeśli nie zapamiętam, to dupa ze mnie. Na szczęście mam bloga, który w razie czego może okazać się trwalszy, niż mój procesor.
Miłość istnieje. A jakże.
*tu było zdjęcie, ale się obraziło i sobie poszło.
sobota, 13 października 2012
Amory
Nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło. To się nie może skończyć.
Mam motyle w brzuchu i umysł wytatuowany jego imieniem, jakby to były pierwsze tygodnie. Nie mogę przestać o nim myśleć. Chcę na niego ciągle patrzeć, chcę go ciągle dotykać. (...) To jest wielkie szczęście. I wiem o tym.
Mam motyle w brzuchu i umysł wytatuowany jego imieniem, jakby to były pierwsze tygodnie. Nie mogę przestać o nim myśleć. Chcę na niego ciągle patrzeć, chcę go ciągle dotykać. (...) To jest wielkie szczęście. I wiem o tym.
poniedziałek, 8 października 2012
czwartek, 4 października 2012
Brzydko
Mam jakieś dziwne, wstrętne, zazdrosne myśli.
Miałam iść dziś do kina z B., jego przyjaciółką Z. i jej nową współlokatorką, ale odmówiłam, bo tak. No i poszedł sam, w sensie beze mnie, i tak sobie byli we 3 w kinie, a teraz już film dawno się skończył, a od niego ani słowa. Mam jakieś okropne myśli typu nocny, jesienny spacer do domu (na ostatnie metro mogli nie zdążyć). Ale ona nie jest głupia, jeśli coś zamierza zrobić, to na pewno nie prosto z mostu, to będzie gra subtelności, tu nóżka, tam ramiączko itd.
I takie właśnie brzydkie myśli mam.
A co, nie mam prawa? Mam, ale dobrze by było, gdyby ich jednak nie było. Bo i po co?
Miałam iść dziś do kina z B., jego przyjaciółką Z. i jej nową współlokatorką, ale odmówiłam, bo tak. No i poszedł sam, w sensie beze mnie, i tak sobie byli we 3 w kinie, a teraz już film dawno się skończył, a od niego ani słowa. Mam jakieś okropne myśli typu nocny, jesienny spacer do domu (na ostatnie metro mogli nie zdążyć). Ale ona nie jest głupia, jeśli coś zamierza zrobić, to na pewno nie prosto z mostu, to będzie gra subtelności, tu nóżka, tam ramiączko itd.
I takie właśnie brzydkie myśli mam.
A co, nie mam prawa? Mam, ale dobrze by było, gdyby ich jednak nie było. Bo i po co?
środa, 3 października 2012
Wątek miłosny
Zapewne natchniona nową częścią Musierowicz cicho sobie łkam ze wzruszenia. Opis wątku miłosnego (taaaaaaaak, wieeem) jednej z moich ulubionych bohaterek chwyta za serce. Przerywam czytanie na mini-spazmy uniesienia, bo dociera do mnie, jak wielkie szczęście mam, że B. jest mój i że mnie kocha. I że jest takim cholernie porządnym facetem (i takim seksownym). I tylko niektóre z tych łez to te nieszczęśliwe, niepewne, przesycone lękiem, że ta bańka może kiedyś pęknąć, a ja zostanę bez niego. Nie mogę o tym myśleć, po co mi napady paniki.
Wiem jednak, że nawet, jeśli to się zepsuje, to na liście życiowych marzeń/celów będę mogła odhaczyć przeżycie wielkiej, niepowtarzalnej miłości. Jestem żywym dowodem na to, że takie uczucie faktycznie istnieje.
OK. Dobra. Jestem nieco zażenowana tymi wynurzeniami i to jeszcze w tak patetycznej formie. Do Coelho chyba mi jednak sporo brakuje, dzięki bogu, ale jeśli zacznę się staczać w tę stronę, proszę o kubeł kostek lodu na kark.
PS. Uwielbiam tę stronę http://synonimy.ux.pl/index.php
Wiem jednak, że nawet, jeśli to się zepsuje, to na liście życiowych marzeń/celów będę mogła odhaczyć przeżycie wielkiej, niepowtarzalnej miłości. Jestem żywym dowodem na to, że takie uczucie faktycznie istnieje.
OK. Dobra. Jestem nieco zażenowana tymi wynurzeniami i to jeszcze w tak patetycznej formie. Do Coelho chyba mi jednak sporo brakuje, dzięki bogu, ale jeśli zacznę się staczać w tę stronę, proszę o kubeł kostek lodu na kark.
PS. Uwielbiam tę stronę http://synonimy.ux.pl/index.php
wtorek, 2 października 2012
Jejejest jejesień.
Jak ta lama zrezygnowałam z pracy.
Jeśli chodzi o jeden z najgorszych dni w moim życiu - to było wczoraj.
Jeśli chodzi o jedną z najgorszych rozmów telefonicznych w moim życiu (a było ich obleśnie dużo, fobia) - to było dzisiaj.
Jeśli chodzi o najlepszego faceta na świecie - jest mój.
Pojutrze mam rozmowę o pracę po zajęciach, ale właśnie się dowiedziałam (pocztą pantoflową niejako), że zacznie się ona dopiero w styczniu. No nic, zobaczymy.
A jutro zaczynam nowy semestr. Spodziewałam się, że zajęć będzie mniej, ale nie jest źle.
Maaaaarzy mi się zimowa zima i Święta. Jesień już przyszła, niecierpliwie czekam na pierwszy spacer z prawdziwego zdarzenia wśród liści. Moja ulubiona pora roku.
Jeśli chodzi o jeden z najgorszych dni w moim życiu - to było wczoraj.
Jeśli chodzi o jedną z najgorszych rozmów telefonicznych w moim życiu (a było ich obleśnie dużo, fobia) - to było dzisiaj.
Jeśli chodzi o najlepszego faceta na świecie - jest mój.
Pojutrze mam rozmowę o pracę po zajęciach, ale właśnie się dowiedziałam (pocztą pantoflową niejako), że zacznie się ona dopiero w styczniu. No nic, zobaczymy.
A jutro zaczynam nowy semestr. Spodziewałam się, że zajęć będzie mniej, ale nie jest źle.
Maaaaarzy mi się zimowa zima i Święta. Jesień już przyszła, niecierpliwie czekam na pierwszy spacer z prawdziwego zdarzenia wśród liści. Moja ulubiona pora roku.
poniedziałek, 1 października 2012
Duży problem
Tu mogę powiedzieć wszystko, zatem: jestem przerażona.
Mogłam, naprawdę mogłam przewidzieć, że Iza, jako mój 'szkoleniowiec' wykręci mi taki numer. Miała mnie wszystkiego nauczyć. Jutro zaczynam, a poświęcenie mi dziś godziny nie było wystarczające. Miałyśmy się spotkać jeszcze raz, wieczorem, ale zabalowała, więc przełożyła na jutro na... 6 rano. Trochę nie mogę uwierzyć, że tak się to wszystko ułożyło. Ona jutro wylatuje i nie będzie już możliwości na powtórkę.
Nie myślę jednak o tym. Nie myślę, bo wiem, że mam tendencje do nakręcania się, a chcę mieć czysty umysł.
OK, FAIL. Myślę. Nie myśl, nie myśl.
Ee, ten tego.
Aaa. Jest mi tak dobrze z B.! Jest mi z nim naprawdę dobrze, nawet, kiedy się kłócimy. Czuję się coraz pewniej, coraz mniej mam wątpliwości, coraz więcej nadziei i planów. I wcale mi się ten człowiek nie nudzi.
Update:
skontaktowałam się z Izą i w efekcie spotkałyśmy się w pracowni o 11 wieczorem. Siedziałyśmy do 1. Przez większość czasu ogarniała bałagan w swoich papierach a ja wklepywałam liczby do raportu kasowego, więc nie nauczyłam się praktycznie niczego.
Mogłam, naprawdę mogłam przewidzieć, że Iza, jako mój 'szkoleniowiec' wykręci mi taki numer. Miała mnie wszystkiego nauczyć. Jutro zaczynam, a poświęcenie mi dziś godziny nie było wystarczające. Miałyśmy się spotkać jeszcze raz, wieczorem, ale zabalowała, więc przełożyła na jutro na... 6 rano. Trochę nie mogę uwierzyć, że tak się to wszystko ułożyło. Ona jutro wylatuje i nie będzie już możliwości na powtórkę.
Nie myślę jednak o tym. Nie myślę, bo wiem, że mam tendencje do nakręcania się, a chcę mieć czysty umysł.
OK, FAIL. Myślę. Nie myśl, nie myśl.
Ee, ten tego.
Aaa. Jest mi tak dobrze z B.! Jest mi z nim naprawdę dobrze, nawet, kiedy się kłócimy. Czuję się coraz pewniej, coraz mniej mam wątpliwości, coraz więcej nadziei i planów. I wcale mi się ten człowiek nie nudzi.
Update:
skontaktowałam się z Izą i w efekcie spotkałyśmy się w pracowni o 11 wieczorem. Siedziałyśmy do 1. Przez większość czasu ogarniała bałagan w swoich papierach a ja wklepywałam liczby do raportu kasowego, więc nie nauczyłam się praktycznie niczego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)