Ehe. To ja już na pewno wiem, że za bardzo zwracam uwagę na negatywne strony wydarzeń, i omijam pozytywy. Czyli, w skrócie - jestem zwykłą marudą. Jeeezu, naprawdę jestem.
Byliśmy wczoraj z B. w Kulturalnej na koncercie 'A Place To Bury Strangers'. Niestety, ja się rozczarowałam. Pamiętam, jak to wyglądało 2 lata temu w Londynie, zupełnie inna oprawa, atmosfera, oświetlenie, nawet aranżacja, kurde. Wczoraj się czułam jak na jakimś koncercie electro, wtedy - gitary, gitary, gitary. Ale jestem cholernie uradowana (nie wiem, czy nie za bardzo!) tym, co się zdarzyło po koncercie. Oliver zszedł ze sceny i wmieszał się w tłum, przeszedł parę kroków od miejsca, gdzie staliśmy, na chwilę gdzieś zniknął, a potem poczułam czyjeś ręce na ramionach (!), odwracamy się z B., a tam - uśmiechnięty Oliver, zahuczał, zaklaskał i poszedł dalej. :D Aaaa. No ale fakt, widziałam, że w trakcie koncertu na dłużej zatrzymywał na mnie wzrok.
Dostałam pracę. W pracowni architektonicznej. Będę zajmować się księgowością, HRem, PRem, czyli po prostu prowadzenie biura. Duuże wyzwanie, ale fajne. Pół godziny po telefonie potwierdzającym moje zatrudnienie odebrałam telefon numer 2, z innej pracy (Columbia Sports Wear) zapraszający mnie na rozmowę.
To takie typowe. Miesiącami posucha, a tu człowiek nawet się nie wysila i sprawy same mu się załatwiają. W każdym razie - szefów mam fajnych, bardzo. Od października zaczynam. Ale żeby mi za dobrze nie było, również wczoraj kompletnie dałam ciała na statystyce. Tego tematu póki co kontynuować nie zamierzam.
Intensywny dzień.
sobota, 29 września 2012
czwartek, 27 września 2012
W boskiej bieli trzyma nóżkę
Aaaaaaa, nie mogę, nie mogę, nie mogę, nie mogę, nie mogę!!!!!
Kur*a mać. Po pierwsze - drażni mnie ciągłe zmienianie czcionki przy każdym nowym poście i tak minimum raz w trakcie pisania. Nie da się tego ustawić na stałe?
Po drugie - dlaczego godzina dodawania notki nie zgadza się z godziną rzeczywistą?
.
.
.
. ok sprawa wyjaśniona. Ustawiłam sobie z boku dobrą godzinę, ale już strefy czasowej zmienić nie umiem. Zatem dzień dobry, nadaję z Pacyfiku. Jak dla mnie - bomba.
Po trzecie - ee.
Po czwarte - mam ochotę się wygadać, a Bolkowi nie chcę, Asia śpi, z Beatą się już pożegnałam, Ania w Londynie, druga Ania w Kanadzie i... i to właściwie już wszystkie moje potencjalne ofiary. Został, jak zwykle, blog. Niech mi ktoś teraz powie, że gadanie do siebie nie jest fajne. Jest, kurffa!
No więc nie mogę. Nie mogę wszystkiego, nie mogę siebie, nie mogę ze sobą, nie mogę i już. Niemożność stała. Niemożność wielka. Gar-gan-tu-icz-na. Gargantuiczna niemożność. Język polska jest fajne.
Aktualnie zachwycam się Gombrowiczem, a konkretniej 'Ferdydurke'. Trochę ciężko mi uwierzyć, że ta pozycja znalazła się w spisie lektur szkół średnich. Nie dlatego, że jest jakoś specjalnie ciężka, nie. Ale jednak zmuszanie ciągle niedorozwiniętych mentalnie licealistów do wchłaniania tego typu problematyki i to w takiej formie zakrawa mi na sadyzm.
W kolejce czeka 'Inteligencja emocjonalna'. Mam nadzieję, że tym razem się nie skrzywdzę (jak w przypadku 'Osobowości neurotycznej'). Telewizor w sypialni jest niedozwolony. Z przykrością, żalem i rozczarowaniem stwierdzam, że zabiłam i wciąż zabijam w sobie tę mądrzejszą część mnie, odkąd wstawiono mi tu tego drania. Jestem cholernie podatna na pokusy. Co wiadomo nie od dziś.
No żesz kurffaaaaaaa, jak ja mogłam, jak ja mogłam?! Świadomość tego, co zrobiłam dotarła na pułap, który jest biały. Przerosłam moją świadomość. Moja świadomość przerosła samą siebie, siedzi w bieli. Siedzimy więc sobie w bieli i otwieramy szeroko oczęta i buzie. Jest biel i jest pustka i jest świadoma świadomość, która z całej tej zgryzoty i świadomości pragnie być nieświadoma.
(aaaa, znowu ta czcionka, no w mordę no!)
W boskiej bieli trzyma nóżkę
Zaklętą przez zieloną wróżkę
I schowaną pod poduszkę
Dzierży różdżkę
I tak stuku puku pomalutku
Niechaj pryśnie, co ma pryskać
Co niesione przez nas w pyskach
A połknięte te ludziska
Tkwią w hipiskach
I tak stuku puku pomalutku
Bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie poczęstował teraz jakimś paralizatorem podkopułowym. Moje myśli biegną i jest to chyba sztafeta. Jestem trzeźwa.
Potwierdzam, potwierdzam, kurna - w stresie gadam jak opętana.
Jak widać.
Kur*a mać. Po pierwsze - drażni mnie ciągłe zmienianie czcionki przy każdym nowym poście i tak minimum raz w trakcie pisania. Nie da się tego ustawić na stałe?
Po drugie - dlaczego godzina dodawania notki nie zgadza się z godziną rzeczywistą?
.
.
.
. ok sprawa wyjaśniona. Ustawiłam sobie z boku dobrą godzinę, ale już strefy czasowej zmienić nie umiem. Zatem dzień dobry, nadaję z Pacyfiku. Jak dla mnie - bomba.
Po trzecie - ee.
Po czwarte - mam ochotę się wygadać, a Bolkowi nie chcę, Asia śpi, z Beatą się już pożegnałam, Ania w Londynie, druga Ania w Kanadzie i... i to właściwie już wszystkie moje potencjalne ofiary. Został, jak zwykle, blog. Niech mi ktoś teraz powie, że gadanie do siebie nie jest fajne. Jest, kurffa!
No więc nie mogę. Nie mogę wszystkiego, nie mogę siebie, nie mogę ze sobą, nie mogę i już. Niemożność stała. Niemożność wielka. Gar-gan-tu-icz-na. Gargantuiczna niemożność. Język polska jest fajne.
Aktualnie zachwycam się Gombrowiczem, a konkretniej 'Ferdydurke'. Trochę ciężko mi uwierzyć, że ta pozycja znalazła się w spisie lektur szkół średnich. Nie dlatego, że jest jakoś specjalnie ciężka, nie. Ale jednak zmuszanie ciągle niedorozwiniętych mentalnie licealistów do wchłaniania tego typu problematyki i to w takiej formie zakrawa mi na sadyzm.
W kolejce czeka 'Inteligencja emocjonalna'. Mam nadzieję, że tym razem się nie skrzywdzę (jak w przypadku 'Osobowości neurotycznej'). Telewizor w sypialni jest niedozwolony. Z przykrością, żalem i rozczarowaniem stwierdzam, że zabiłam i wciąż zabijam w sobie tę mądrzejszą część mnie, odkąd wstawiono mi tu tego drania. Jestem cholernie podatna na pokusy. Co wiadomo nie od dziś.
No żesz kurffaaaaaaa, jak ja mogłam, jak ja mogłam?! Świadomość tego, co zrobiłam dotarła na pułap, który jest biały. Przerosłam moją świadomość. Moja świadomość przerosła samą siebie, siedzi w bieli. Siedzimy więc sobie w bieli i otwieramy szeroko oczęta i buzie. Jest biel i jest pustka i jest świadoma świadomość, która z całej tej zgryzoty i świadomości pragnie być nieświadoma.
(aaaa, znowu ta czcionka, no w mordę no!)
W boskiej bieli trzyma nóżkę
Zaklętą przez zieloną wróżkę
I schowaną pod poduszkę
Dzierży różdżkę
I tak stuku puku pomalutku
Niechaj pryśnie, co ma pryskać
Co niesione przez nas w pyskach
A połknięte te ludziska
Tkwią w hipiskach
I tak stuku puku pomalutku
Bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie poczęstował teraz jakimś paralizatorem podkopułowym. Moje myśli biegną i jest to chyba sztafeta. Jestem trzeźwa.
Potwierdzam, potwierdzam, kurna - w stresie gadam jak opętana.
Jak widać.
Znowu
Dziwię się, że wciąż mam siły, aby pisać, jaka to beznadziejna i żałosna jestem. I to cały czas chodzi o dokładnie to samo. Odwlekanie. Wieczne odwlekanie wszystkiego. Z jednej strony mam już tego serdecznie dość, z drugiej - najwyraźniej nie na tyle, żebym coś zmieniła.
'Weź w końcu dupę w troki, idiotko!' nic nie daje. Jutro bardzo boleśnie odczuję konsekwencje tej postawy. Łudziłam się, że jakoś się uda, że jakoś to przejdzie, że się załatwi i wszystko będzie dobrze. Dosłownie przed chwilą otrzeźwiła mnie krótka rozmowa z koleżanką z grupy. Niechcący dostałam obuchem w ten pusty łeb i dotarło do mnie, że tak pięknie to to nie pójdzie.
W związku z czym jutrzejszy egzamin to będzie wielkie fiasko, a ja zostanę cofnięta na III rok. Znowu. Znowu. ZNOWU. ZNOWU! Z N O W U K. M A Ć! Znowuuuuu!
'Weź w końcu dupę w troki, idiotko!' nic nie daje. Jutro bardzo boleśnie odczuję konsekwencje tej postawy. Łudziłam się, że jakoś się uda, że jakoś to przejdzie, że się załatwi i wszystko będzie dobrze. Dosłownie przed chwilą otrzeźwiła mnie krótka rozmowa z koleżanką z grupy. Niechcący dostałam obuchem w ten pusty łeb i dotarło do mnie, że tak pięknie to to nie pójdzie.
W związku z czym jutrzejszy egzamin to będzie wielkie fiasko, a ja zostanę cofnięta na III rok. Znowu. Znowu. ZNOWU. ZNOWU! Z N O W U K. M A Ć! Znowuuuuu!
środa, 26 września 2012
bmg
Możliwość sprawdzania statystyk trochę mnie deprymuje. Nie wiem, czy dobrym pomysłem było podczepienie bloga pod stały adres mailowy, i to jeszcze z nazwą dość charakterystyczną dla mnie. Zaczynam myśleć o odwrocie. Chyba jednak zależy mi na większej anonimowości. Muszę się zastanowić. Boli mnie głowa.
poniedziałek, 24 września 2012
Z górki na pazurki
Zabawne, wczoraj usłyszałam mniej więcej to samo, co napisałam w pierwszej linijce mojego poprzedniego postu (a propos - tutaj mówi się 'posta'; czy ten nieszczęsny dopełniacz naprawdę ma tak wyglądać?). Że tylko o ciuszkach i paznokciach. To okropne. I mean - seriously. Ta osoba (ciekawe, która, huh) żałuje swoich słów, które zostały wypowiedziane w afekcie, i że wcale tak nie myśli, i nawet tej osobie trochę wierzę, ale co wypłynęło, to wypłynęło. Tak szczerze mówiąc jestem zdziwiona nie samym wnioskiem, lecz spostrzegawczością tej osoby. Myślałam, że się lepiej kamufluję.
Mówiłam już, że w piątek mam egzamin ze statystyki? I że nic nie umiem?
Mówiłam już, że w piątek mam egzamin ze statystyki? I że nic nie umiem?
piątek, 21 września 2012
Tytuł posta - sprawa prosta
Jestem pustą istotą. Tylko ładne ciuszki mi w głowie.
Powstała mi kiedyś wyrwa pod kopułą (ew. urodziłam się z nią) i nie potrafię zebrać się do kupy z ważnymi sprawami tj. załatwienie korepetytora ze statystyki czy chociażby sprawdzenie daty egzaminu na stronie uczelni. Hello, moja droga.
Mam jakieś masochistyczne zapędy. Lubię, gdy dzieje się coś złego, mogę się wtedy poużalać. Nad sobą. Dziś się dowiedziałam, że mam niedoczynność tarczycy. Poza ciągłym marznięciem nie odczuwam innych objawów tej przypadłości. Żadnymi lekami katować się nie zamierzam. Może mam za mało tłuszczu w ciele, który by mnie ogrzewał i izolował. A może po prostu tak mam. To jest kolejny powód do zmiany strefy klimatycznej.
Bardzo bym chciała tak się wszystkim nie przejmować. Dopóki sama tego nie zrozumiem, nic z tego.
2 tygodnie abstynencji cannabisowej. Zapaliłabym.
Powstała mi kiedyś wyrwa pod kopułą (ew. urodziłam się z nią) i nie potrafię zebrać się do kupy z ważnymi sprawami tj. załatwienie korepetytora ze statystyki czy chociażby sprawdzenie daty egzaminu na stronie uczelni. Hello, moja droga.
Mam jakieś masochistyczne zapędy. Lubię, gdy dzieje się coś złego, mogę się wtedy poużalać. Nad sobą. Dziś się dowiedziałam, że mam niedoczynność tarczycy. Poza ciągłym marznięciem nie odczuwam innych objawów tej przypadłości. Żadnymi lekami katować się nie zamierzam. Może mam za mało tłuszczu w ciele, który by mnie ogrzewał i izolował. A może po prostu tak mam. To jest kolejny powód do zmiany strefy klimatycznej.
Bardzo bym chciała tak się wszystkim nie przejmować. Dopóki sama tego nie zrozumiem, nic z tego.
2 tygodnie abstynencji cannabisowej. Zapaliłabym.
wtorek, 18 września 2012
Nowe winki
Gdzieś trzeba było się wprowadzić. Początkowo mainstreamowemu blogspotowi mówiłam szorstkie 'nie', ale brak zadowalającej alternatywy przywiódł mnie na stare śmieci.
Od wyjaśnienia do usprawiedliwienia: to moja kozetka.
Brudnopis myśli. Myślodsiewnia. Kiedyś pisało się 'Mój drogi Pamiętniczku'.
Ten wycinek mnie samej nie będzie reprezentatywny. Wystawi mi pewnie kiepskie świadectwo. Nie będzie cenzury czy pisania pod publiczkę. Będzie bałagan.
Zakończenie w klimacie indiańskim, bo podoba mi się mój szalokoc - howgh.
Od wyjaśnienia do usprawiedliwienia: to moja kozetka.
Brudnopis myśli. Myślodsiewnia. Kiedyś pisało się 'Mój drogi Pamiętniczku'.
Ten wycinek mnie samej nie będzie reprezentatywny. Wystawi mi pewnie kiepskie świadectwo. Nie będzie cenzury czy pisania pod publiczkę. Będzie bałagan.
Zakończenie w klimacie indiańskim, bo podoba mi się mój szalokoc - howgh.
Subskrybuj:
Posty (Atom)