Z przykrością stwierdzam, że pozostał niesmak. (...) Rąbnęłam w prozę życia na 4 biegu.
Zamiast oglądać filmy, wolę oglądać sny. Oprócz bandy beznadziejnych bufonów jadących po mnie jak po łysej kobyle pojawił się też ktoś znacznie bardziej pożądany. Nie bez wysiłku ostatecznie dopięłam swego i było to bardzo miłe dopinanie (w wannie, suchej), a zaraz potem jego bliżej nieznana koleżanka zaczęła rodzić i mdleć w moich rękach. Rozsądnie pamiętałam nawet o przecięciu pępowiny. A potem udaliśmy się do baru mlecznego za kurtyną.
Czeka mnie teraz aklimatyzacja i detoks. Albo i nie, w zależności od rozwoju wypadków.
Strasznie lubię się lenić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz