wtorek, 21 maja 2013

Dylematy

O raany, w sobotę jest ślub Beaty i, jak babcię kocham, cholernie mi się nie chce partycypować w tym doniosłym i żenującym wydarzeniu. Zdania na temat ich związku, pana narzeczonego oraz niezrozumiałego dla mnie pośpiechu związanego z legalizacją kościelną ich pożycia nie zmieniłam, i nie wyobrażam sobie, że będę mogła szczerze się uśmiechać i udawać, że rozpiera mnie szczęście.
Poza tym, w sobotę ma się odbyć interesujący mnie koncert, i przysięgam, sto razy bardziej wolałabym iść tam, aniżeli na wesele. 
Do dupy.

 

poniedziałek, 20 maja 2013

Warzywnie

Nie mam gdzie tego zapisać, więc wrzucam do wora blogowego.
 
Potrawka warzywna

  • 1/2 puszki cieciorki
  • opakowanie mrożonych warzyw (u mnie brokuł, kalafior, marchewka)
  • puszka pomidorów krojonych
  • 1/2 czerwonej cebuli
  • olej/oliwa z oliwek
  • odrobina sosu sojowego
  • ulubione przyprawy (u mnie papryka słodka i curry)
Przepis jest banalnie prosty! Na oleju podsmażamy cebulę, dodajemy do niej odsączoną z zalewy cieciorkę. W tym samym czasie gotujemy na parze warzywa (lub ewentualnie wrzucamy je na parę minut do osolonego wrzątku). Dodajemy na patelnię, podsmażamy chwilę i zalewamy całość pomidorami z puszki. Doprawiamy do smaku sosem sojowym, curry i słodką papryką. Można podawać z ryżem, kuskusem lub makaronem :-)

czwartek, 16 maja 2013

Dupa nr 1

Miałeś, człowieku, fatalny (ale tak naprawdę, naprawdę fatalny) dzień, i od ukochanej osoby, zamiast zrozumienia i podrapania po plecach, otrzymujesz focha. 
I nagle dzień staje się jeszcze gorszy. 

W dupie mam taką relację.

wtorek, 14 maja 2013

Nico

Boli mnie pięta, boli mnie głowa, mam PMSa (ale jestem grzeczna) i nie kupiłam tamponów. Stan pięty uniemożliwia wyruszenie do drogerii. No i co ja biedna mam zrobić, no co? Lekarz dopiero jutro.
Ple ple ple. 
Z ciekawości sprawdziłam sobie taką głupiutką rzecz jak biorytm, i co mi wyszło? 
Fizyczny: -89% 
Emocjonalny: -90%
Intelektualny: 95% (ha)

Nie, żeby to miało jakieś większe znaczenie, ale dziś się zgadza. Idąc za ciosem powinnam sprawdzić jeszcze horoskop, a co. Partnerski od razu. I, eee, sennik (a dziś we śnie zamordowałam widłami Azjatę na Mazurach). Tak. E. Może później. Może wcale. 
 

piątek, 3 maja 2013

Shimmy Szuja

Z góry uspokajam, że poniższy tekst do mojej sytuacji życiowej nie nawiązuje, lecz jest jedynie tekstem, dzięki któremu ta notka może zyskać na jakości.

Szuja!
Naomamiał, natruł i nabujał!
Szuja! 

A wierzyłam przecież mu jak nikt!
Szuja! 

Dziecku kazał mówić: 'Proszę wuja'!
Alleluja 

Wesołego zrobił mi i znikł.

Szuja! 

Obrzydliwa larwa i szczeżuja!
Szuja! 

Do najtępszych pierwotniaków rym!
Szuja! 

Obojętny kamień i statuja!
Fałsz i ruja 

ewidentnie powodują nim.

Gdy życie zdarło z faceta już maskę - 
gdy mu fasada 

rozpada
się z trzaskiem - 
gdy zza niej wyjrzy jak dupa z pokrzywy
pysk zły i obrzydliwy 

i pryśnie cały blef -
o, wtedy chociaż się pragniesz powściągać -
nie nasobaczyć i nie naurągać - 
choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać -
to same usta 

wykrzykną tobie wbrew:

Szuja! 
Pióra by pożyczyć od Anouilha - 
szuja! - 

By opisać co to jest za typ!
Szuja! -

kawał matrymonialnego zbója -
z pieszczot dwója. 

Nieudana galareta z ryb!

Szuja!

Najpiękniejszy kęs mi życia ujadł -
Szuja!

toczył ze mnie hektolitry łez!
Szuja!

Cóż takiego uczyniłam mu ja,
żem jak tuja 

poderżnięta przezeń dzisiaj jest?

Mówię ci - 

poderżniętam jest!