poniedziałek, 5 listopada 2012

------->

Do garkotła wrzuć sakiewkę,
przygruchałeś sobie dziewkę,
wychyl z gwinta jej nalewkę,
złap konewkę.

Czasami pieprzę jak potłuczona. Żałuję, że nie mam odpowiedniego filtra w głowie lub ewentualnie na języku, który nie pozwalałby pewnym treściom dojść do głosu. Najgorzej jest, kiedy jestem wśród ludzi i chcę powiedzieć coś miłego. Praktycznie zawsze odwracam to do góry nogami i w sposób niezrozumiały dla odbiorców werbalizuję swoje myśli. Niekiedy poziom żenady przekracza dopuszczalny przeze mnie (a więc i nieco zawyżony) próg. To straszne, jak wielkim stresem jest dla mnie komunikacja z otoczeniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz