środa, 15 października 2014

Slip(yyy)

Kierrrwa. Dajcie mi przystojnego faceta, pizzę, Colę Zero, trawę i filmy/książki/muzykę, i będę szczęśliwa. Co tam Himalaje, co tam Argentyna, seksuologia? A co to takiego? Ktoś nazwałby to brakiem ambicji, ktoś inny nudą, a ja jestem panną wygodnicką, która bardzo ceni sobie święty spokój. Można? Można. I bardzo bym nie chciała, żeby mi się w ten święty spokój ktoś wpie*dalał.
Przeklinam ostatnio dużo więcej, ale za to z jaką przyjemnością! A już wyklinanie dupków to sama radość, ekhe. 
Jestem chyba na dobrej drodze do samoakceptacji. 
A mój numer telefonu hula sobie radośnie po mieście i już nawet nie dziwią mnie te głuche telefony w środku nocy. W ogóle mam podejrzanie dobry humor, od rana do wieczora. 
Poflirtuję sobie jutro z pięknym lektorem, a co. 



Jeden z lepszych albumów ever! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz