Odkładałam wpis po-szwajcarski i odkładałam, aż nagle zrobiła się końcówka kwietnia i jest on już trochę nieaktualny. Wyjazd się udał na jakieś 537%. Ale jutro śmigam na prześwietlenie kolana, bo upadek chyba był groźniejszy, niż sądziliśmy.
Biegam sobie. Wieczorami.
Boże kochany, powietrze pachniało dziś najpiękniej na świecie. Mieszanka ziemi, zieleni, deszczu, wiatru, kasztanów i innych cudownych woni towarzyszących tylko tej porze roku. Przyćpałam Wiosnę, proszę państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz