Sytuacja ogólna prezentuje się o tak: jestem zielona, nieco nadaktywna psychicznie, jednym okiem oglądam "Mój tydzień z Marilyn" (shitty) i zastanawiam się, czy nie będzie lekkim nadużyciem sporządzenie listy rzeczy do spakowania zamiast, no cóż... spakowania się.
[Zofia siedzi w porcie pod szafą zbudowanym z kasku, torby niespakowanej, butów i nart]
Niee, nie mam ochoty się ruszać.
Jest rozkosznie leniwie. Ho ho hoo.
Minął rok od rozpoczęcia "Wizyt" i pół roku Rexetinu.
Wszystko zaczyna się (tak) zgrabnie rozwijać z Panem Kalendarzem
- trzy miesiące zajęło mi utwierdzenie się w przekonaniu, że bez niego moje życie byłoby kompletnie
Dokładnie w tym momencie odczułam przesyt procesem tworzenia posta. Cześć.
#narty #szwajcaria #chill #blog #yo hahaha miss dowcipna
peace