piątek, 23 sierpnia 2013

Lato (ech, te tytuły)

Minęły zalatane tygodnie i tylko wrodzone lenistwo niepozwalające mi zrobić rzeczy, które już należy zrobić przyszpiliło mnie do Bloggera, jako świetnego substytutu 'robienia czegoś'. 
Sama już nie wiem, co chciałam przekazać za pomocą powyższego zdania; chyba próbowałam się pokrętnie wytłumaczyć, czemu tak długo mnie tu nie było. No zalatana byłam. Bardzo. Tak w skrócie.
Wakacje - świeeeeeeeeeeeeetne. Jako że wciąż trwają, nie mogę być stuprocentowo obiektywna przy wydawaniu tej oceny, ale co z tego, w końcu są WAKACJE - jedne z lepszych w moim życiu. 
Zaliczone żagle (ohhhhh maaaaaan, to było COŚ), zaliczone Katowice i OFF (ohh maan, to też było Coś), zaliczone działkowanie na Mazurach (ohhh maaan, to jak zwykle było COŚ), i zaliczone morze i Hel (ohhhh man, to było COŚ). W międzyczasie dobry humor, jedzenie, seks, słońce i leki na głowę wspomagające pozytywny nastrój. Dobrze jest, dobrze było, co tu dużo mówić.

Trochę bełKOT. Czyli tak, jak ma być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz